tauern_001.jpg

Od jakiegoś czasu planowałem zabrać mojego 10 letniego syna Michała na dłuższą wyprawę rowerową. Zastanawiałem się gdzie i kiedy jechać i wybór padł na Austrię, a dokładnie trasę wzdłuż gór Taury. Zgromadziłem trochę informacji o trasie, czytałem skąpe informacje w internecie. Plan był taki, że dojedziemy w Alpy jakimś środkiem transportu, będziemy mieszkać w pensjonatach, hotelikach i innych kwaterach, a stołować będziemy w restauracjach. Cały dobytek na wyprawę planowałem spakować na przyczepkę Extrawheel, którą miałem w planie pożyczyć od producenta. Nie chciałem jechać do Austrii samochodem, gdyż samemu prowadzić tyle kilometrów nie uśmiechało mi się. Drugim powodem było to, że planowana trasa nie zaczynała się i kończyła w tym samym miejscu, a więc i tak trzeba by dojechać później do samochodu. Początkowo wybór padł na podróż pociągiem, połączenia wydawały się dobre i wygodne. Ale rozmowa z Panią w okienku biletowym PKP spowodowała, że zacząłem szukać alternatywnego przejazdu. Co zaważyło na takim postępowaniu? Pani przestrzegła mnie, że mimo wykupienia biletu na rower nie gwarantują, iż na odcinku zagranicznym będę mógł przewieźć rowery. Nie chciałem ryzykować, a może z upływem lat stałem się również bardziej wygodny i nie uśmiechała mi się perspektywa "przekonywania" konduktora żeby jednak łaskawie zabrał rowery. A jeśli będzie problem co wtedy. Nie chodzi o mnie, ale o dziesięciolatka, który cieszy się na ten wyjazd. Zacząłem więc szukać dalej i znalazłem połączenie autokarowe do Salzburga. Przejazd bezpośrednio z Krakowa, bez żadnych przesiadek, więc pełna kultura. Korespondencyjnie potwierdziłem z panią z firmy spedycyjnej Eurobus możliwość przewozu dwóch rowerów, złożyłem zamówienie i dostałem informację, że po biley mam się zgłosić na godzinę przed odjazdem w kasie biletowej w Krakowie na dworcu. Bez żadnych zaliczek, wysyłania biletów, itp. Ameryka panie.

Photo album created with Web Album Generator